GDAŃSK
rys768

ORP Ryś

0
(0)

Last Updated on 21 marca 2021 by kudlatyxp

ORP Ryś – polski okręt podwodny typu Wilk.

ORP Ryś jest pierwszym okrętem podwodnym służącym w Polskiej Marynarce Wojennej. Należał on do klasy podwodnych stawiaczy min typu Wilk. Stępkę pod niego położono 28 maja 1927 roku. Wodowanie ORP “Ryś” nastąpiło 22 kwietnia 1929 roku w Ateliers et Chantiers de la Loire (Nantes). Pierwszym dowódcą okrętu został mianowany kapitan mar. Edward Szystowski. W lipcu 1931 zostają zakończone próby okrętu, a w dniu 2 sierpnia zostaje uroczyście podniesiona polska bandera. W dniu 19 sierpnia ORP “Ryś” przybywa do Gdyni. W tym samym roku okręt zostaje wcielony do grupy okrętów podwodnych wraz z okrętami ORP “Żbik” i ORP “Wilk”. Grupom tą dowodzi kapitan mar. A. Mohuczy. W latach 1932-1935 ORP “Ryś” odbywa liczne ćwiczenia jak również składa kilka wizyt kurtuazyjnych m.in. w Tallinie i Helsinkach. W tym też okresie następuje zmiana na stanowisku dowódcy. Kapitan Edward Szystowski, który był także pilotem, zostaje przeniesiony w 1933 roku do lotnictwa Polskiej Marynarki Wojennej, a jego następcą na stanowisku dowódcy ORP Ryś zostaje kapitan mar. Andrzej Łoś. Rok 1936 jest bardzo pechowy dla okrętu. W lutym odbywając patrol w Zatoce Fińskiej zostaje wytropiony przez dwa radzieckie niszczyciele i zmuszony do wynurzenia i udania się do Kronsztadu w celu wyjaśnień, potem okręt wraca do Gdyni. W dniu 1 kwietnia następuje wybuch jednej z baterii akumulatorów pociągając za sobą w skutkach zranienie 14 marynarzy. W wyniku tego incydentu dowódca dywizjonu okrętów podwodnych komandor porucznik Eugeniusz Pławski zostaje zdjęty ze stanowiska. Następuje także zmiana na stanowisku dowódcy okrętu. Andrzej Łoś zostaje zastąpiony przez kapitana mar. Aleksandra Grochowskiego. Lata 1937-1938 to rutynowe ćwiczenia a także wizyty w zagranicznych portach. W sierpniu 1939 ORP “Ryś” zostaje przebazowany na Hel.

ORP Ryś

Po wybuchu wojny działalność „Rysia” przebiegała w dwóch fazach. Pierwsza z nich to próba realizacji rozkazu „Worek”, druga natomiast obejmowała działania na środkowym Bałtyku – zwalczanie komunikacji na trasie Rzesza–Prusy Wschodnie – która zakończyła się internowaniem okrętu w Szwecji.

Podobnie jak i inne polskie okręty podwodne, wybuch wojny zastał „Rysia” w porcie, co należy uznać za niedociągnięcie dowództwa floty. 1 września 1939 roku, „Ryś” wyszedł w morze o godzinie 6:00. Zgodnie z rozkazem „Worek” zająć miał pozycję na północny wschód od Helu. Środek sektora patrolowego wyznaczony był współrzędnymi 54° 48′ 24″N i 19° 8′ 54″E, natomiast sektor przewidziany na ładowanie baterii znajdował się na północ od niego. W ramach rozkazu okręty podwodne otrzymały pozwolenie na atakowanie okrętów przeciwnika klasy kontrtorpedowca i większych oraz uzbrojonych lub konwojowanych statków handlowych (transportowych). Zgodnie z postanowieniami Protokołu londyńskiego z 1936 roku, płynące samotnie statki nieuzbrojone można było zatopić wyłącznie po wcześniejszym zatrzymaniu, sprawdzeniu ładunku i zapewnieniu załodze bezpiecznego zejścia do szalup ratunkowych. Tej treści obostrzenie, wobec bezwzględnej przewagi niemieckiego lotnictwa i floty (aczkolwiek wymuszone przez obowiązujące ówcześnie prawo międzynarodowe, w praktyce uniemożliwiało jakiekolwiek zwalczanie żeglugi przeciwnika za pomocą okrętów podwodnych) i z powodu swojej irracjonalności z punktu widzenia taktyki działań morskich, szybko zostało zarzucone przez wszystkie strony działań morskich podczas drugiej wojny światowej.

Ryś

W drodze do swego sektora ORP „Ryś” spotkał 2 poławiacze min i 2 eskortowce, a także zaobserwował peryskop okrętu podwodnego. W czasie patrolowania już w swoim sektorze okręt napotkał dwa niszczyciele typu Leberecht Maas oraz kilka ścigaczy i trałowców, jednak zbyt duża odległość od nich uniemożliwiła dokonanie ataku torpedowego. Po zmroku okręt się wynurzył i odszedł na północ w celu ładowania baterii akumulatorów.
Następnego dnia, 2 września, dowódca okrętu – komandor podporucznik Grochowski – podjął decyzję o opuszczeniu sektora przydzielonego rozkazem „Worek” i przejścia na północny zachód – w obszar pomiędzy sektorami dozorowanymi przez ORP „Żbik” i ORP „Sęp”.
O godzinie 9.35 płynący na głębokości peryskopowej okręt został zaatakowany przez niemiecki samolot, który zrzucił 5 bomb. W godzinach od 11:35 do 18:45 okręt był ośmiokrotnie atakowany przez niemieckie jednostki nawodne (zrzucono 26 bomb głębinowych), jednak bez poważniejszych dla niego skutków. O godzinie 19.20 dostrzeżono przez peryskop niemiecki trałowiec w odległości 2000 metrów. O godzinie 20.00 „Ryś” się wynurzył i odszedł na północ aby doładować baterie akumulatorów. 3 września, o godzinie 00:20 dostrzeżono niemiecki ścigacz. Przerwano ładowanie akumulatorów i zanurzono okręt. Tej nocy komandor podporucznik Grochowski podjął decyzję o powrocie do pierwotnego sektora przydzielonego w rozkazie „Worek”. Od godziny 6.00 do 19.57 „Ryś” płynął w zanurzeniu. W ciągu dnia nie dostrzeżono nieprzyjaciela. Po wynurzeniu kontynuowano marsz w kierunku sektora, ładując jednocześnie akumulatory. O godzinie 22.25 dostrzeżono nierozpoznaną sylwetkę okrętu, w rezultacie czego ORP „Ryś” zanurzył się na pół godziny. Po wynurzeniu wznowiono ładowanie baterii. O 23.30 zauważono światła małego statku. Po krótkiej chwili światła zostały wygaszone, a statek nadał wiadomość radiową, którą przechwycono na „Rysiu”: „polniche U-B minen feld abrücken” („polski okręt podwodny, pole minowe, odchodzę”).

ORP Ryś

4 września, o godzinie 1.05 zauważono jasno oświetlony statek, który naśladował wszelkie zmiany kursu polskiego okrętu. Wobec tego „Ryś” się zanurzył, jednak po dłuższej chwili dostrzeżono przez peryskop światła innych trzech jednostek (prawdopodobnie trałowców) śledzących zanurzony okręt. Około godziny trwały próby wyrwania się z okrążenia w zanurzeniu. Komandor podporucznik Grochowski widząc, że próba ucieczki w położeniu podwodnym nie daje rezultatu, a wiedząc, że za dwie godziny rozpocznie się wschód słońca, zdecydował się na przedarcie w położeniu nawodnym, w razie potrzeby ostrzeliwując się z wielkokalibrowego karabinu maszynowego Hotchkissa. Gdy kilkanaście minut po godzinie drugiej „Ryś” wyszedł na powierzchnię, światła niemieckich jednostek pogasły. Około godziny 2.30 dostrzeżono długą, nierozpoznaną sylwetkę („mógł to być okręt podwodny”), do której wystrzelono dwie torpedy. Jednostka nie została trafiona i po chwili znikła w ciemnościach. Jeden z trałowców został ostrzelany z karabinu Hotchkissa. Przed świtem udało się odłączyć od prześladowców i o godzinie 3.30 zanurzono okręt.

ORP Ryś w budowie

Wspomniane osaczenie okrętu przez niemieckie jednostki nawodne, było jednym z najcięższych sytuacji taktycznych w jakich znalazł się „Ryś” we wrześniu 1939 roku. Według jednego z marynarzy, motorzysty Władysława Słomy:

“Na Rysiu odnaleźli nas 3 września. Eksplodowały 24 bomby, okręt prawie miał się przewrócić, popękały żarówki, zgasło światło, w każdej chwili oczekiwaliśmy, że jesteśmy już straceni, ale nikt się nie załamał. Każdy z nas był przygotowany na najgorsze”.

Rano ORP „Ryś” wynurzył się na głębokość peryskopową w celu dokonania obserwacji. Ponieważ peryskop wachtowy po kilku godzinach przebywania w zanurzeniu na skutek zamglenia nie nadawał się do użytku, korzystano z peryskopu bojowego. Peryskop bojowy nie umożliwiał jednak obserwacji nieba i płynący na głębokości 12 metrów okręt został zaskoczony i trzykrotnie zaatakowany przez niemiecki samolot (łącznie eksplodowało 19 bomb). Jak się później okazało, przyczyną wykrycia była ropa, wydobywająca się z nieszczelnych zbiorników. Mimo braku zgody na wejście do portu wojennego na Helu z powodu obecności w pobliżu bazy 10 ścigaczy niemieckich, dowódca jednostki zdecydował się na zawinięcie 5 września do portu. W porcie helskim okręt został zanurzony po właz wejściowy w kiosku. Reszta kadłuba została zamaskowana przed rozpoznaniem lotniczym. Uszkodzenia nie były jednak możliwe do naprawienia w krótkim czasie, tak więc z zewnętrznych zbiorników została wypompowana ropa. Następnie ORP „Ryś” udał się wraz z kutrem straży granicznej „Batory” na próbę, czy okręt w dalszym ciągu pozostawia za sobą ślady ropy. Żadnego śladu nie zauważono i ORP „Ryś” wyszedł w morze do swojego nowego rejonu, tam też zgodnie z rozkazem w odległości 8 Mm na północny wschód od Helu miał postawić zagrodę minową. W trakcie operacji udało się postawić tylko 10 min, ponieważ w pobliżu przebywały liczne jednostki niemieckie.

Ryś w doku

Praktyka pierwszych dni wojny potwierdziła nierealność założeń planu „Worek”. Polskie okręty podwodne były wykrywane, śledzone i atakowane przez lotnictwo, okręty nawodne, a także przez U-Booty. Wszystkie zostały uszkodzone, a załogi zaczęły odczuwać wyczerpanie fizyczne i psychiczne, spowodowane ciągłymi atakami. Stąd też dowódca „Rysia” postanowił opuścić swój sektor. Decyzję o przesunięciu okrętu bardziej na północ można uznać za uzasadnioną o tyle, że sektor przydzielony „Rysiowi” pokrywał się z odcinkiem głównej blokady niemieckiej. Trudno jednoznacznie ocenić wejście „Rysia” do portu Hel pomimo wyraźnego zakazu, jednak biorąc pod uwagę opisywany w literaturze stan psychiczno-fizyczny załogi oraz fakt pozostawienia części zamiennych w bazie, można usprawiedliwić działania dowódcy okrętu.
Zapas paliwa nie pozwalał jednak na przejście do Anglii i komandor podporucznik Grochowski zdecydował pozostać w patrolu dopóki będzie to umożliwiał zapas oleju napędowego, a następnie udać się do Szwecji. Ponadto Niemcy rozpoczęli oświetlać płytką cieśninę Sund, gdzie okręt nie mógł skryć się pod wodę. 12 września ORP „Ryś” przebywał w pobliżu latarni Oland. Panowały nieprzychylne warunki pogodowe, silny wiatr i sztorm. Peryskopy coraz bardziej zaczęły niedomagać, więc dowódca postanowił zejść na większą głębokość, by dać wypocząć załodze, a także, by osuszyć peryskopy. Następny dzień przebiegł na „Rysiu” podobnie.
14 września dowódca okrętu przekazał drogą radiową prośbę do dowództwa o zgodę na atakowanie jednostek niemieckich bez ostrzeżenia. Otrzymał odpowiedź odmowną nakazującą w dalszym ciągu postępować zgodnie z postanowieniami protokołu londyńskiego, wedle którego atak bez ostrzeżenia dopuszczalny jest jedynie wobec okrętów lub statków transportowych płynących pod eskortą. Na domiar złego, uszkodzeniu uległa echosonda umożliwiająca pomiar głębokości pod kilem. Ponownie też dał o sobie znać problem z nieszczelnymi zbiornikami paliwa, wobec czego dowódca podjął decyzję o zawinięciu do portu szwedzkiego. 18 września o godzinie 2:25 ORP „Ryś” podchodził do latarni Almagrundet. O 7:15 do polskiego okrętu przypłynął szwedzki torpedowiec i wprowadził polski okręt do Stavnas. Zgodnie z prawem międzynarodowym ORP „Ryś” miał prawo przebywać w porcie państwa neutralnego tylko przez 24 godziny, jednak po przeglądzie okrętu okazało się, że usterek nie da się naprawić w tym czasie i zapadła decyzja o internowaniu okrętu.

ORP Ryś…manewr wynurzenia

„Ryś” pod eskortą szwedzkiego torpedowca został doprowadzony do Vaxholmu, fortecy morskiej, gdzie pozbawiono go broni i zapalników. Kasy okrętowe zostały zdeponowane w banku Handelsbanken, tym samym, który później wypłacał marynarzom pieniądze na ich utrzymanie, a które przed wojną zdeponował tam polski rząd na kupno dział Boforsa[16]. Rozbrojony okręt wraz z załogą skierowano do położonego nad jeziorem Melar Mariefredu. Pozbawiony paliwa „Ryś” większość okresu internowania spędził w tym odległym od Bałtyku jeziorze. W związku z brawurową ucieczką ORP „Orzeł” z Tallinna, wobec internowanych w Szwecji załóg zastosowano szczególne środki bezpieczeństwa. Marynarzy przeniesiono z okrętów do koszar ogrodzonych drutem kolczastym i strzeżonych przez żołnierzy[16]. W roku 1940, po napaści Niemiec na Norwegię, w nadziei na pomoc Polaków w razie agresji Niemiec na Szwecję, okręt wraz z załogą powrócił na pewien czas do Sztokholmu i został uzbrojony, bez zatankowania jednak paliwa. Po uzyskaniu jednak przez Szwecję większego stopnia pewności co do wzajemnych relacji z Niemcami, ponownie pozbawiony części uzbrojenia okręt i załoga powróciły do Mariefredu. Marynarzom zapewniono wówczas już jednak lepsze warunki bytowe. W 1941 roku, bez zgody załóg, polskie okręty podwodne zostały przeholowane ponownie do Sztokholmu, i zwrócone po sprzeciwie polskich marynarzy i połączonej z nim groźby ich zatopienia.

Załogi polskich jednostek internowane w Mariefred zostały zwolnione dopiero w sierpniu 1945 roku. Okręty zabrano do Sztokholmu, a potem podobnie jak „Dar Pomorza” przekazano komunistycznym władzom w Polsce. Z szesnastu oficerów polskich okrętów podwodnych w Szwecji, tylko jeden – komandor Władysław Salamon zdecydował się na powrót. Większość marynarzy postanowiła pozostać albo wyjechać do Anglii. W Szwecji zamieszkało 71 marynarzy z polskich okrętów.


Co sądzisz o wpisie?

Kliknij gwiazdkę, aby ocenić

Średnia ocena 0 / 5. Liczba głosów 0

Bądź pierwszym, który oceni ten post

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Przewiń do góry