GDAŃSK
yr5df

Nierządnice

0
(0)

Last Updated on 15 kwietnia 2021 by kudlatyxp

Nierządnice, czyli o prostytucji w międzywojennym Gdańsku

Jak świat światem, w każdym większym mieście, tym bardziej mieście tranzytowym i portowym zarazem, kwitła prostytucja. Gdańsk okresu międzywojennego nie był w tym względzie wyjątkiem.
Książki opisujące prostytucję w dawnych czasach zazwyczaj cieszą się dużym zainteresowaniem wśród czytelników. Dla historyków zjawisko to stanowi trudny i złożony zarazem przedmiot badań. Wynika to z tabu, które jest związane z tą tematyką (choć współcześnie już coraz mniej) i specyfiki prostytucji, która wiąże się ze sferą intymności, nierzadko dramatycznymi decyzjami i kwestiami moralnymi, wreszcie także często z wykluczeniem społecznym oraz… różnymi obliczami świata przestępczego.

Niebezpieczny Gdańsk

Pierwsze lata po utworzeniu Wolnego Miasta były pod wieloma względami najniebezpieczniejszymi w dziejach międzywojennego Gdańska. Pełno było zdemobilizowanych żołnierzy i bezrobotnych, szalała inflacja. Pojawiły się nielegalne szulernie. Łatwo było wejść w posiadanie broni. Plagą były bójki i ataki nożowników. Kwitł przemyt, przede wszystkim alkoholu. Przez Gdańsk przewijała się też masa emigrujących za ocean Polaków i mieszkańców Europy Środkowo-Wschodniej (gdański port pełnił rolę jednego z ważniejszych portów dla migrantów w latach 20. ub. w.) – w ślad za nimi pojawili się fałszerze dokumentów, pospolici złodzieje, ale i porywacze. Przez kilka miesięcy nagminnie znikały młode kobiety z ulic Gdańska. Rozkwitła też prostytucja.


Lista “obyczajówki” i badania lekarskie

Tutaj ważna uwaga: prostytucja była w Wolnym Mieście legalna, jednak pod dwoma warunkami. Po pierwsze, kobieta parająca się “najstarszym zawodem na świecie”, musiała być zdrowa. Po drugie – musiała być ujęta na specjalnej liście wydziału policji (tzw. obyczajówki; komórka ta została wydzielona w policji kryminalnej dopiero około 1921 r.). Jeśli było inaczej, trafiała ona na komisariat, następnie do aresztu i przed sąd. Groziła jej grzywna lub kilkutygodniowy pobyt za kratkami. W przypadku wykrycia chorób wenerycznych i (przede wszystkim) podejrzenia zarażenia innych osób – dodatkowo była kierowana na przymusowy pobyt w szpitalu. Klientów nigdy nie karano.

Dzielnica “czerwonych latarni”

W większości restauracji gdańskich hoteli w centrum rezydowały Bardamen, czyli “damy barowe”, jak określano niekiedy “kobiety do towarzystwa” w międzywojennym Gdańsku. Prostytutek było dużo także w szeregu podrzędniejszych lokali – przede wszystkim w Nowym Porcie oraz w szeroko pojętym Śródmieściu. Należy pamiętać, że przed 1945 r. tereny dzisiejszego Osieka, Starego i Głównego Miasta czy Długich Ogrodów były gęsto zabudowane. Pełno było tu zaułków, wąskich uliczek i podwórzy otoczonych zewsząd kamienicami, a w nich – obok restauracji czy probierni likierów, także małe, odwiedzane przez miejscowych oraz drobnych przestępców i prostytutki, spelunki. Wątpliwą reputacją “dzielnicy rozpusty” cieszyła się przede wszystkim okolica ulicy Hinter Adlers Brauhaus, czyli dzisiejsza ul. Browarna zobacz na mapie Gdańska na Osieku. “Tradycje” tego miejsca sięgały jeszcze XIX w. Była to, jak się zdaje, jedna z nielicznych ulic w Gdańsku, gdzie po zmroku prostytutki stały w bramach czy pod latarniami i wabiły klientów. Łatwo było tam – nie tylko za garść monet – przeżyć chwilę uniesienia, ale i zostać okradzionym albo dźgniętym nożem.

Upadek moralny gdańskiej młodzieży

Gazety gdańskie rozpisywały się o upadku obyczajów zwracając uwagę, że w podejrzanych lokalach wśród oparów dymu tytoniowego, taniego alkoholu i “kobiet o wątpliwej reputacji” obracało się szczególnie dużo młodych studentów z gdańskiej politechniki. Ceny “usługi” wahały się, ale na początku lat 30. ub. w. za stosunek np. szwedzcy marynarze płacili około 10 guldenów gdańskich lub ich równowartość w innej walucie.

Ile było prostytutek w Wolnym Mieście?

Brutalna prawda wskazuje jasno, że zawsze wtedy, kiedy pojawiał się kryzys gospodarczy i piętrzyły problemy z aprowizacją, gwałtownie wzrastała liczba osób parających się nierządem. Nie inaczej było w Gdańsku doby I wojny światowej czy w pierwszym okresie istnienia Wolnego Miasta.
Jeśli w 1910 r. legalnych prostytutek w mieście było 210, to już cztery lata później – 303, w 1920 r. – 333, w 1921 r. – 346, w 1923 r. – 298, a w 1925 r. – już “tylko” 270.
Na podstawie jednak danych zgromadzonych przez gdańskich lekarzy, który mieli lepsze rozeznanie w prawdziwej skali procederu, nielegalnych prostytutek, a więc takich, które pozostawały poza kontrolą władz policyjnych, miało być w 1910 r. 148, w 1915 r. – 567, w 1919 r. – 404, w 1920 r. – aż 650, a pięć lat później – “tylko” 488.
Autorowi nie udało się (póki co) dotrzeć do wiarygodnych danych dla późniejszego okresu. Niemniej jednak do dyspozycji badaczy są obecnie zachowane pojedyncze materiały w Archiwum Państwowym w Gdańsku, w których znajdują się opisane pojedyncze przypadki różnych kobiet, które były oskarżone przez policję gdańską o nierząd. Przyjrzyjmy się trzem z nich.


Przypadek pierwszy: Włodzimiera, co Szwedów lubiła

Włodzimiera B. miała 27 lat, kiedy została aresztowana przez policję gdańską za nierząd. Jej życie nie było usłane różami. Pochodziła ze Śląska. W Katowicach chwytała się różnych prac, ale ledwo wiązała koniec z końcem. Poznała pewnego mężczyznę, z którym się zaręczyła, ten jednak zginął podczas pracy w kopalni.
Uciekając od wspomnień i w pogoni za lepszym życiem wyjechała do Gdyni w 1936 r. Nad morzem niemal od razu została “damą barową”. Czy ktoś ją do tego zmusił? A może wykorzystała po prostu nadarzającą się okazję, by zarobić nieco pieniędzy? Nie wiadomo. W Gdyni zawarła znajomość ze szwedzkim marynarzem. Zakochali się i zaręczyli, planowali nawet ślub. Otrzymywała co miesiąc pewną określoną sumę na utrzymanie się. Przed funkcjonariuszem policji zeznawała później, że wówczas przestała być “damą do towarzystwa”. Jak się okazało, nie było to do końca prawdą. W październiku 1937 r. odwiedziła Gdańsk, jej ukochany nalegał, by wynająć mieszkanie w Nowym Porcie – zapewne częściej odwiedzał port nad Motławą.
Wieczorem Włodzimiera wybrała się na spacer po dzielnicy i poznała przypadkiem dwóch Szwedów, marynarzy. Ci zaprosili ją na pokład ich statku, gdzie cała trójka bawiła się w najlepsze i dużo wypiła. Włodzimiera przespała się z jednym z marynarzy z tej jednostki (ale żadnym spośród tych, z którymi tańczyła). Jeszcze tej samej nocy odwiedziła pokład drugiego szwedzkiego statku, gdzie z kolei przespała się ze sternikiem. Za oba stosunki otrzymała wynagrodzenie. Została złapana przez policję gdańską dopiero po ponad dwóch tygodniach (znów pod zarzutem roznoszenia chorób wenerycznych). Co dalej stało się z Włodzimierą? Nie wiadomo.

Przypadek drugi: Selma, która klientów zarażała

Selma B. z Siedlec już jako 21-latka została odnotowana przez policję. Parała się nierządem, a po jej zatrzymaniu okazało się, że jest zarażona rzeżączką. Uciekła ze szpitala, do którego została skierowana. Szybko została jednak ujęta i trafiła za kratki. Po wyleczeniu i opuszczeniu więzienia trafiła do azylu Sióstr Magdalenek na Oruni. Gdy ostatecznie była już wolna, próbowała znaleźć stałą pracę – przez pewien czas była pokojówką, pomagała w jednej z restauracji, imała się wielu drobnych zajęć. Koniec końców, nie będąc w stanie się utrzymać, na początku 1932 r. powróciła do pracy “na ulicy”.
U jednego z zapoznanych mężczyzn zamieszkała bez zameldowania, nie zarejestrowała się także w Urzędzie Pracy. Cały czas oddawała się za pieniądze. Została zatrzymana przez straż kolejową na Dworcu Głównym, bowiem zaraziła chorobą weneryczną jednego ze swoich klientów. Znów trafiła na przesłuchanie i na przymusowe leczenie. Jej dalszych losów nie znamy.

Przypadek trzeci: Elisabeth, dla której praca była zbyt ciężka

Inny przypadek stanowiła 19-letnia gdańszczanka, Elisabeth B. Już jako 17-latka trafiła do policyjnej kartoteki z podejrzeniem o nierząd (niczego jej ostatecznie nie udowodniono), wcześniej miała problemy z prawem także w szkole. Przez pewien czas podejmowała się różnych zajęć, ale – jak sama rozbrajająco stwierdziła na przesłuchaniu – “praca zarobkowa była dla niej za ciężka”. W domu rodzinnym na Biskupiej Górce, do którego wróciła na krótko po próbie usamodzielnienia się, nie zagrzała długo miejsca – zwyczajnie uciekła.
Odtąd noce spędzała w szemranych lokalach, okazyjnie u znajomych lub na klatkach schodowych. Za dnia ruszała w wędrówkę po gdańskich lokalach w Śródmieściu, często w towarzystwie koleżanek. Cel miała jeden – napić się, najeść i zabawić na koszt poznanych, przypadkowych mężczyzn. Niekiedy w ramach “odwdzięczenia się” spała ze swoimi “sponsorami”. Protestowała jednak stanowczo, kiedy nazywano ją prostytutką. Nie wiadomo, jak dalej potoczyły się jej losy.

Córy Koryntu i “Domy uciech” w mieście nad Motławą

W XVII-wiecznym Gdańsku “domy uciech” były stałym elementem miejskiego krajobrazu, czymś zwyczajnym, o czym wszyscy wiedzieli, chociaż raczej szeptali, niż o nich głośno rozprawiali. Płomienne kazania przeciw żądzom
Gdańsk w XVII wieku był miastem protestanckim i rygoryzm wobec kobiet oddających się prostytucji był stosunkowo wysoki. Duchowni protestanccy byli pełni zapału do walki z prostytucją, marzyło się im całkowite jej wyplenienie, poprzez uwięzienia i wygnania. Jednak wiele z nakazów zostało dość szybko zapomnianych, bądź nie było wprowadzanych w życie, a duchowni poprzestawali na płomiennych kazaniach.
Jednak Gdańsk był nie tylko miastem purytańskich protestantów, bogobojnych mieszczan i pobożnych mniszek, przede wszystkim był miastem portowym, co pociągało za sobą pewne konsekwencje: każde miasto, do którego przybijały statki z innych krajów pełne było z jednej estrony wyposzczonych marynarzy, bogatych kupców żądnych przygód oraz wielu innych przybyszów, którym tylko jedno było w głowie, a z drugiej strony, nie brakowało kobiet, które chciały z tej obecności skorzystać i to z niemałym zyskiem. Działało proste rynkowe prawo podaży i popytu.
Ślady działalności niecnotliwych dam dziś widoczne są w nazwach niektórych ulic i to nieprzypadkowo. Nazwy te nadawane były zgodnie z tym jacy rzemieślnicy tam zamieszkiwali. Na ulicy Rzeźnickiej mieszkali rzeźnicy, na Powroźniczej powroźnicy, na Chmielnej browarnicy i tak dalej, zatem kto zamieszkiwał ulicę Zbytki?


Do żony lepiej nie mówić “żabko”

Niepozorna ulica będąca przedłużeniem Pocztowej nazywała się dawniej Katterhagen, czyli okolica grzeszników, a Zbytki to próba nadania polskiej nazwy o podobnym znaczeniu, chociaż przyznać trzeba, że Zbytki brzmią bardziej niewinnie, a może nawet zachęcająco.
Źródła historyczne są jednak bezwzględne, ulica ta od niepamiętnych czasów była miejscem zamieszkiwanym przez grzeszne kobiety, to tu zjawiali się panowie z całej Europy i zażywali zakazanych uciech. Bo jak powszechnie się uważało – co nie znaczy, że jest to absolutna prawda – z domów publicznych korzystali w Gdańsku prawie wyłącznie przyjezdni. Miejscowi bogacze mieli od tego służące, żony i kochanki na mieście, a miejscowi biedacy nie mieli pieniędzy.
Inna ulica o złej sławie to Żabi Kruk. Poggenpfuhl oznaczała wprost Ropusze Bajoro, a ropucha była wówczas gwarowym określeniem prostytutki. Trzecią znaną z przekazów ulic o złej reputacji, była Różana, a czwartą Panieńska.
Jeśli próbować jakoś klasyfikować gdańskie prostytutki w XVII wieku, to podział ten nie odbiegał zasadniczo od innych miast i kształtowany był przez miejsce uprawiania zawodu, co pociągało za sobą odpowiednią hierarchię zawodową. Najniżej stały tzw. ulicznice, które oddawały się przygodnym partnerom, w przygodnych miejscach. Dalej były bywalczynie karczm, wyszynków, gospód i łaźni, a najwyżej w hierarchii sytuowały się pracownice legalnych domów publicznych.

Zadania prostytutki? Gaszenie pożarów. Dosłownie

Jak wyglądał siedemnastowieczny lupanar, można się tylko domyślać. Ówcześni kronikarze widać nie mieli śmiałości przestąpić progów owego “siedliska zła”. Z tego co wiadomo na pewno, wejście było dyskretne, nie było informacji wprost, że to dom publiczny. Zazwyczaj całość podzielona była na dwa poziomy. Dół – gdzie znajdował się rodzaj baru, wyszynku – tu klienci zapoznawali się z “towarem” i kosztując alkoholu, przygotowywali do kolejnego etapu, który odbywał się na górze, w pokojach wyposażonych zwykle w samo łóżko.
Warto też wspomnieć, że dom schadzek służył również do prowadzenia interesów. Sprzyjała temu luźna atmosfera, brak skrępowania, alkohol, możliwość prowadzenia dyskretnych rozmów i nawiązywania nowych znajomości. Trzeba też dodać, że ogromna część tych interesów była nielegalna lub tylko częściowo zgodna z obowiązującym prawem.
Od czasu do czasu działalność prostytutek poddawana była nowym regulacjom prawnym. I tak oprócz zobowiązania do gaszenia pożarów, w którymś momencie zabroniono im noszenia kosztownych ubiorów i ozdób, ale ten zakaz dotyczył również pozostałych kobiet nie należących do patrycjatu. Próbowano też przymusić prostytutki do noszenia specjalnych strojów w celu wyraźnego ich odróżnienia od “uczciwych kobiet”, ale pomysłu tego nie udało się wprowadzić w życie.
Spośród wielu gdańskich nierządnic, trzy znane są z imienia i nazwiska, a nawet z wyglądu. W 1664 roku odbył się głośny proces Marii Corneli, Reginy Zaykowskiej i Elżbiety Beyer, zwanej też Fuhrmann. Dwie pierwsze przyłapane zostały na nierządzie, oskarżyły trzecią, a wszystkie razem zaczęły wymieniać znane i szanowane nazwiska swoich klientów. To był skandal na miarę czasów. Cudzołóstwo to nic, ale obraza szacownych obywateli, rajców, przez nikczemne pomówienia ladacznic, to już było straszliwe przestępstwo.
Corneli, Zaykowska i Beyer uznano za winne zbrodni nierządu. Karą była chłosta przy pręgierzu i wypędzenie z miasta. Już przy wykonywaniu kary na Marii Corneli doszło do ekscesów, obrzucono ją kamieniami i oblano nieczystościami. Tłum rozszalał się jeszcze bardziej przy trzeciej skazanej, Elżbietę Beyer wywieziono za miasto praktycznie nieżywą, rozszarpaną przez tłum, zakopano ją przy drodze jak zwierzę.

Piotr Rowicki



Co sądzisz o wpisie?

Kliknij gwiazdkę, aby ocenić

Średnia ocena 0 / 5. Liczba głosów 0

Bądź pierwszym, który oceni ten post

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Przewiń do góry