GDAŃSK
jhgftgug

Wybuch gazu

0
(0)

Last Updated on 26 marca 2021 by kudlatyxp

W tragedii przy ul. Wojska Polskiego zginęły 22 osoby, przyczyną był wybuch gazu

Był 17 kwietnia 1995 r. Wielkanocny poniedziałek. Około godz. 5.50 budynkiem przy al. Wojska Polskiego 39 wstrząsnęła potężna eksplozja. W jednej chwili masywny dziesięciopiętrowiec skurczył się o kilka kondygnacji, miażdżąc ludzi znajdujących się mieszkaniach na najniższych piętrach. Większość była jeszcze w łóżkach…

Lokatorzy, którzy przeżyli wybuch, zgodnie przyznają, że w pierwszej chwili nie wiedzieli, co się stało. Byli w szoku. Wokół zalegała cisza.

Wybuch gazu w Gdańsku

Tę ciszę wspominają też ratownicy, którzy ściągnęli na miejsce tragedii. Także i dla nich widok wybebeszonego wieżowca był wstrząsem, tym większym, że zdawali sobie sprawę z obecności ludzi w tej betonowej pułapce. Odnalezienie poszkodowanych było zresztą największym wyzwaniem dla ratowników. Lokale na najniższych kondygnacjach przestały istnieć, wyżej też nie było wiadomo, gdzie są ludzie. Siła eksplozji i przesunięcie budynku było tak duże, że osoby uwięzione w gruzach najczęściej znajdowały się w innych miejscach niż te, które wskazywali krewni czy znajomi, którym udało się wydostać wcześniej. Ostatecznie stwierdzono śmierć 22 osób, zaś 12 zostało rannych. – Byłem przy tym, jak pomiędzy betonowymi blokami ratownicy znaleźli jedną z ofiar. Wieczór, światła lamp, dźwięki agregatów… no i wyciąganie ciała. Mam ten obraz cały czas przed oczami – opowiada ratownik Polskiego Czerwonego Krzyża, który pracował na miejscu tragedii.

Widok na budynek

17 kwietnia 1995 roku o godz. 5.50 Wrzeszczem wstrząsnął potężny huk. W wieżowcu z wielkiej płyty przy ul. Wojska Polskiego 39 wybuchł gaz. Potężna eksplozja “ścięła” dwie dolne kondygnacje. Pod gruzami zginęły 22 osoby. Inne uratowały się tylko dlatego, że wytrzymała konstrukcja budynku z wielkiej płyty. To był drugi dzień Zmartwychwstania Pańskiego. Poniedziałek Wielkanocny. 17 kwietnia 1995 roku, o godz 5:50 na ulicy Wojska Polskiego 39 w dzielnicy Strzyża w Gdańsku rozległ się potworny huk. W jednej chwili trzy kondygnacje dziesięciopiętrowego budynku przestały istnieć. Szok, niedowierzanie, przerażenie. Mieszkańcy pobliskich budynków długo nie mogli uwierzyć w to co się stało. Skala nieszczęścia dotarła do nich dopiero po usłyszeniu pierwszych wiadomości. Wtedy to dowiedzieli się, że przyczyną katastrofy był wybuch gazu, który w ten wielkanocny poniedziałek pozbawił życia 22 osoby. Wstrząśnięci tragedią gdańszczanie długo zadawali sobie pytanie, co się stało. Jedna z wersji mówi, że do katastrofy doszło wskutek działania jednego z mieszkańców bloku, Jerzego Szachowskiego, który celowo doprowadził do rozszczelnienia instalacji w budynku. Jak się również okazało, mężczyzna najprawdopodobniej sam chciał uciec z miejsca tragedii o czym świadczyć miał fakt, że ubrany był jak do wyjścia. Jego zwłoki znaleziono tuż przed wejściem do wieżowca. Śledztwo jednak umorzono ze względu na śmierć domniemanego sprawcy. Wspomina się również, że do wybuchu mogło dojść z powodu kradzieży zaworu instalacji gazowej przez niezidentyfikowanego złomiarza. Miało to spowodować nieszczelność instalacji gazowej i w efekcie tragiczny w skutkach wybuch gazu. Nie są to jednak potwierdzone informacje. Na skutek tego zdarzenia trzy kondygnacje budynku zostały doszczętnie zniszczone i choć konstrukcja wybudowanego w latach 70. obiektu nie uległa całkowitemu zniszczeniu, została mocno osłabiona – po eksplozji budynek jeszcze stał, ale osiadł odchylony od pionu o ok. 120 cm.

Akcja ratownicza i ewakuacja mieszkañców

Święta, więc szczęście w nieszczęściu

– Zgłoszenia o wybuchu, jakie otrzymaliśmy od mieszkańców i policji, były na tyle lakoniczne, że nie wiadomo było, czego się spodziewać – opowiada Sławomir Michalczuk z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej nr 1 we Wrzeszczu, który kierował pierwszą częścią akcji ratowniczej. – Po dotarciu na miejsce zobaczyliśmy stojący, lekko przechylony wieżowiec. Trzeba było się przyjrzeć, by dostrzec, że jest mocno zniszczony, nie ma parteru ani pierwszego piętra, w oknach powybijane są szyby, a na balkonach, w zupełnej ciszy, stoją przerażeni ludzie. Choć budynek zamieszkiwało 77 rodzin, w czasie wybuchu nie wszyscy byli w domu. Ze względu na świąteczny okres (do zdarzenia doszło w poniedziałek wielkanocny) część osób wyjechała z wizytą do swoich rodzin i przyjaciół. Ci, którzy zostali, tak opowiadali o całym zdarzeniu: – Byliśmy jeszcze w łóżkach, kiedy nagle obudził nas potężny, ale przytłumiony huk. Potem lekkie uniesienie i poczułem, że gwałtownie zjeżdżam w dół. Potem lądowanie – mówił Gazecie Wyborczej dzień po zdarzeniu Bronisław Rocławski, mieszkaniec feralnego bloku. – Zerwaliśmy się z łóżek, razem z żoną i dziećmi, by sprawdzić, co się stało. Drzwi wejściowe były zatrzaśnięte, poszliśmy więc na balkon i stamtąd wołaliśmy o pomoc. Krótko na nią czekaliśmy, wóz strażacki manewrował, ale w końcu wjechali. – Byłam przekonana, że huk, który nas obudził, to nic innego, jak urzeczywistnienie przepowiedni o trzęsieniu ziemi – mówiła gazecie pani Urszula, mieszkanka 11 piętra. – Miałam mieszkanie na piętrze, które się uratowało. Nie mogę uwierzyć, że stała się taka tragedia, to było coś przerażającego. Nawet mój mąż, który był w partyzantce, mówił, że czegoś tak strasznego nie przeżył – relacjonowała dzień po zdarzeniu Gazecie Wyborczej pani Maria, mieszkanka trzeciego piętra.

Początek akcji ratowniczej

Akcja ratownicza rozpoczęła się błyskawicznie – trzy minuty po zdarzeniu informacja dotarła do Komendy Rejonowej Policji w Gdańsku i do straży pożarnej, ponoć jeszcze przed wybuchem o wyczuwalnym zapachu gazu informowali policję mieszkańcy. Chwilę później do akcji wyjechały zastępy straży, m.in. z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej nr 1 w Gdańsku. W szybkim tempie przybywały nowe siły: pogotowie ratunkowe, gazowe, energetyczne, czy specjalistyczne grupy PCK z psami ratowniczymi. Zaczęto od działań rozpoznawczych. Trzeba było jak najszybciej odkryć, co dokładnie się wydarzyło i ile osób jest poszkodowanych. – Pierwszym zadaniem ratowników była ewakuacja wszystkich osób, które znajdowały się w ocalałych piętrach budynku – opowiada Sławomir Michalczuk. – Nie było to łatwe, nie wiedzieliśmy, w których mieszkaniach byli ludzie. Nie wszyscy chcieli też opuścić szybko mieszkanie. Ewakuację powtórzyliśmy kilkukrotnie, za każdym razem sprawdzając, czy wszystkich udało się wyprowadzić z budynku. Po ewakuacji górnych pięter ratownicy zajęli się tymi, które zostały przygniecione. Szybko okazało się, że zniszczeniu uległy trzy dolne kondygnacje budynku, a w gruzach mogą znajdować się ludzie. Niestety do parteru oraz I piętra nie było dostępu. Ratownicy przeszukiwali więc drugie piętro.

Moment wysadzenia wieżowca

Decyzja o wysadzeniu wieżowca.

Budynek w każdej chwili groził zawaleniem, nie było pewności, ile jeszcze postoi. Grono specjalistów – w skład którego wchodzili m.in. Andrzej Dobrucki, inspektor nadzoru budowlanego, prof. Jerzy Ziółko, konsultant z Politechniki Gdańskiej, mgr inż. Jerzy Duszota, projektant budynku, inż. Zbigniew Łosicki konsultant z Pomorskiego Związku Inżynierów i Techników, oddziału w Gdańsku – po analizie sytuacji podjęło decyzję o natychmiastowej rozbiórce budynku, uznając, że należy jej dokonać metodą minerską. Było to trudne zadanie, pierwszy raz w Polsce miało dojść bowiem do detonacji budynku w centrum osiedla. Do akcji wkroczyli saperzy, także z Warszawy, Malborka i Torunia. Zakładanie ładunków wybuchowych zakończono 18 kwietnia o godz. 11:38. Eksplozja miała miejsce o godz. 12:58. – Zastanawialiśmy się, jak można dojść do niższych pięter. Najlepszym pomysłem okazało się wysadzenie kierunkowe tego budynku – dodaje Michalczuk. Zgodnie z założeniami saperów budynek miał się położyć na stronę południową, w kierunku alei Wojska Polskiego. Nie do końca się to udało, wieżowiec co prawda trochę się przechylił, ale runął w dół. Kiedy pył opadł, do akcji wkroczył ciężki sprzęt budowlany: spychoładowarki, koparki chwytakowe, dźwigi, wywrotki. Teren odgruzowywano bardzo uważnie, mając nadzieję, że pod gruzami wciąż są żywe osoby. Następnego dnia rano odkryto przewód starego gazociągu, z którego wydobywał się gaz. Strażacy od razu go zatkali.

Przyczyna wybuchu

Od początku zdarzenia mówiono o dwóch hipotezach. Zgodnie z pierwszą do tragedii przyczynił się jeden z mieszkańców wieżowca, który miał rozszczelnić instalację gazową. Druga mówiła o kradzieży zaworu instalacji gazowej, której dokonać miał przypadkowy złomiarz, a w konsekwencji o ulatnianiu się gazu i wybuchu, którego przyczyną była iskra powstała w czasie zapalenia światła w piwnicy przez któregoś z mieszkańców. Hipotezy dotyczące przyczyn wybuchu sprawdzała Prokuratura Wojewódzka w Gdańsku, dzisiejsza Prokuratura Okręgowa. – W ocenie prokuratora zebrany materiał dowodowy świadczył jednoznacznie, że rozszczelnienia instalacji gazowej dopuścił się Jerzy Sz., mieszkaniec budynku, działając zgodnie z wcześniej przyjętym planem – mówi Grażyna Wawryniuk, rzecznik prokuratury Okręgowej w Gdańsku. – Prawdopodobnie jego celem było zniszczenie stanowiącego jego własność mieszkania i wyłudzenie z tego tytułu ubezpieczenia. Przypuszczalnie nie przewidywał, że jego zachowanie może spowodować aż tak daleko idące następstwa. Nie ujawniono jakichkolwiek dowodów mogących wskazywać na inne osoby jako ewentualnych sprawców zdarzenia. Odkręcenie korków odwadniaczy w piwnicy, mające miejsce w godzinach 4:45-5:50, spowodowało wypełnienie pomieszczeń mieszanką powietrzno-gazową i wybuch poprzedzony pożarem. Jerzy Sz., zgodnie z ustaleniami prokuratury, był skonfliktowany z sąsiadami i zarządem spółki “Nasz Dom”, a także uciążliwy we współżyciu. Samodzielnie dokonywał przeróbek w instalacjach swojego mieszkania. Kilka dni przed zdarzeniem z jego mieszkania dochodziły odgłosy kucia. Jak ustalono, w styczniu 1995 roku w dwóch towarzystwach ubezpieczył swoje mieszkanie. W wyniku wybuchu gazu, do którego doprowadził, zginął. Akcja ratownicza, do której zaangażowano policję, strażaków, ratowników, saperów, psy ratownicze, była ówcześnie jedną z trudniejszych. Trwała ponad 86 godzin. Ewakuowano 49 mieszkańców budynku, śmierć w wyniku wybuchu poniosły jednak 22 osoby.

Po wybuchu

Co sądzisz o wpisie?

Kliknij gwiazdkę, aby ocenić

Średnia ocena 0 / 5. Liczba głosów 0

Bądź pierwszym, który oceni ten post

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Przewiń do góry