GDAŃSK
gr85333

ORP Grom

0
(0)

Last Updated on 22 marca 2021 by kudlatyxp

ORP Grompiątego maja 1936 roku okręt otrzymuje taką nazwę

ORP Grom i Błyskawica były jednostkami górującymi technicznie nad niemieckimi niszczycielami typu Leberecht Maass (Zerstörer 1934), ponieważ były silniej uzbrojone i rozwijały większą prędkość. Oba polskie okręty o wyporności standardowej 2011 ts były uważane za lidery, czyli duże niszczyciele (przewodzące zazwyczaj dywizjonom mniejszych jednostek tej klasy). Ze swoimi masywnym pomostem bojowym i szerokim kominem przypominały z daleka krążowniki lekkie. Długość jednostek wynosiła 114 m (na linii wodnej 111 m), szerokość maksymalna 11,26 m, średnie zanurzenie podwodnej części kadłuba – około 3,3 m. Napęd stanowiły dwa zespoły turbin parowych typu Curtis-Parsons, napędzające poprzez przekładnie mechaniczne dwa wały napędowe z trójpłatowymi śrubami. Parę dostarczały im trzy kotły wodnorurkowe typu Admiralicji-Yarrow (trójwalczakowe), oba niszczyciele dysponowały też kotłem pomocniczym typu White Forster. Przy łącznej mocy układu napędowego wynoszącej 54 000 KM, okręty mogły rozwinąć w początkowym okresie służby prędkość 39,6 w. (Błyskawica na próbach osiągnęła nawet 40,4 w., ale było to kosztem pewnego przeciążenia mechanizmów, a okręt nie miał w pełni wszystkich zapasów: paliwa, amunicji i wyposażenia, z którymi nie rozwinąłby podobnej prędkości).

Słabszą stroną tych jednostek był ich maksymalny zasięg, wynoszący 2000 Mm przy średniej prędkości 15 w. i zapasie 350 t mazutu. W trakcie projektowania tych okrętów do działań na Bałtyku nie wydawało się to jednak istotnym problemem i dopiero zaangażowanie tych okrętów w walki na Zachodzie nie pozwalało ich wykorzystywać w działaniach na akwenach bardziej odległych od brytyjskich baz, chyba że udało się im zapewnić tankowanie na morzu. Uzbrojenie obu niszczycieli było imponujące: 7 armat Boforsa wz. 36 kal. 120 mm L/50 o zasięgu strzału do 19 400 m (jedno działo pojedyncze na pokładzie dziobowym, a trzy pozostałe podwójne, z tego jedno w superpozycji na nadbudówce dziobowej, jedno na nadbudówce rufowej i ostatnie na pokładzie rufowym. Uzbrojenie przeciwlotnicze, jak na stan przedwojenny, było dość silne. Z dwóch nowoczesnych podwójnych armat automatycznych Bofors wz. 36 kal. 40 mm L/60, pierwsze umieszczono pomiędzy kominem a aparatem torpedowym nr 1, a drugie pomiędzy obydwoma potrójnymi aparatami torpedowymi. Cztery podwójne najcięższe karabiny maszynowe Hotchkiss kal. 13,2 mm znajdowały się na bocznych platformach pomostu bojowego i nadbudówki rufowej. Uzbrojenie torpedowe tych okrętów składało się z dwóch potrójnych aparatów torpedowych kal. 550 mm firmy Whitehead Torpedo Co. Ltd, ustawionych na śródokręciu pomiędzy platformą z drugim Boforsem kal. 40 mm. Wyrzutnie miały reduktory do torped kal. 533 mm2. Przeciwko okrętom podwodnym w tunelach pod pokładem na rufie (po bokach maszyny sterowej) znajdowały się dwie zrzutnie z zapasem 20 bomb głębinowych o masie 200 kg. Na pokładzie rufowym znajdowały się tory dla łącznie 44 (niekiedy wymienia się maksymalnie 60) min morskich wz. 08. Załogę niszczyciela typu Grom stanowiło w okresie przedwojennym 192 oficerów, podoficerów i marynarzy. W trakcie wojny liczby zwiększały się do 12 oficerów i około 200 podoficerów i marynarzy. To również miało związek z instalowanym nowym sprzętem pomocnym w wykrywaniu samolotów i jednostek nieprzyjaciela, a także z przyjęciem na pokłady polskich niszczycieli brytyjskich oficerów łącznikowych.

ORP Grom

Poważnym minusem niszczycieli typu Grom była mała skuteczność w wykrywaniu okrętów podwodnych aż do połowy 1940 r. Zainstalowane szumonamierniki (hydrofony) już w trakcie przedwojennych ćwiczeń nie wykrywały nawet własnych okrętów podwodnych, także wtedy, gdy były blisko niszczycieli. Najprawdopodobniej do chwili zatopienia pod Narwikiem ORP Grom nie doczekał się zainstalowania nowoczesnego brytyjskiego azdyku wykrywającego okręty podwodne za pomocą wiązki ultradźwięków3, otrzymały je za to już po kampaniach norweskiej i francuskiej 1940 r. Burza i Błyskawica.

W porównaniu z niszczycielami brytyjskimi starszymi i dużo mniejszymi, Grom i Błyskawica miały jeszcze dwie wady, odczuwalne podczas akcji bojowych na Zachodzie. Pierwszą było gorsze przyśpieszenie (czyli „start” z miejsca postoju – w przypadku ORP Grom miało to mieć wpływ na jego ostateczny los) i wolniejsza reakcja na ster, drugą była gorsza stateczność poprzeczna, zwłaszcza na fali atlantyckiej. Tę ostatnią wadę dało się jednak poprawić dzięki zastosowaniu zabiegów, o których będzie jeszcze mowa.

ORP Grom i Błyskawica

Ostatnie przedwojenne miesiące

Pierwsze miesiące służby Groma to okres intensywnego szkolenia załogi, zwłaszcza w strzelaniach artyleryjskich i torpedowych do celów ruchomych w dzień i w nocy. Przerywały je niekiedy wizyty kurtuazyjne (jak w sierpniu 1937 r. w Tallinie i w Rydze, czy rok później w Kopenhadze). Od początku 1939 r. kontynuowano sezon szkoleniowy. Nie skończył się on zbyt fortunnie dla Groma. 28 lutego ćwiczono operację desantową na wysokości Babich Dołów i okręt wszedł wówczas na mieliznę uszkadzając obie śruby, tracąc owiewki wałów napędowych i wykrzywiając lewy wał. Komisja badająca przyczyny wypadku obarczyła winą ówczesnego dowódcę Dywizjonu Kontrtorpedowców – kmdr. por. Tadeusza Podjazd-Morgensterna, który nie podał dokładnej pozycji okrętu młodym oficerom wachtowym, a ci także jej nie sprawdzili. Koszty napraw (77 550 zł) przypisano dowódcy Dywizjonu Kontrtorpedowców do zwrotu, utracił też swoje stanowisko na rzecz kmdr. por. Romana Stankiewicza. Grom odholowany na naprawę do Gdyni otrzymał tam 7 marca kolejny „cios”, gdy holownik Kaper uderzył w jego burtę, uszkadzając poszycie pomiędzy wręgami 142 i 143. Napraw dokonano, ale towarzyszył im duży pośpiech (po aneksji Kłajpedy przez III Rzeszę). Uszkodzenia lewego wału nie zostały zreperowane należycie i miał on sprawiać pewne problemy podczas realizacji operacji „Peking”. Już wcześniej, bo 13 marca dowództwo nad Gromem przejął kmdr ppor. Aleksander Hulewicz.

Grom i Błyskawica

Operacja „Peking”

Już w maju 1939 r., zdając sobie sprawę, że wojna z III Rzeszą jest tylko kwestią czasu, strona polska porozumiała się z Brytyjczykami, w celu uratowania najlepszych polskich okrętów od zniszczenia na Bałtyku po spodziewanym zablokowaniu ich przez przeważające siły nawodne Kriegsmarine. Strona brytyjska nie mogła zagwarantować na tym akwenie interwencji swoich jednostek i pomocy flocie polskiej w razie wybuchu wojny, zgodziła się natomiast na przyjęcie Dywizjonu Kontrtorpedowców, które wyruszyłyby na krótko przed wybuchem wojny do Wielkiej Brytanii. Po wypowiedzeniu wojny Berlinowi przez Londyn i Paryż, nasze okręty miały rozpocząć walkę z siłami Kriegsmarine u boku Royal Navy. Strona polska mogła tylko uwierzyć brytyjskim gwarancjom, że tym razem na niemiecką agresję zareagują wypowiedzeniem wojny. W sierpniu było już jasne, że napaść wojsk niemieckich na Polskę jest bliska, potwierdzały to przede wszystkim ustalenia naszego wywiadu. Plan wysłania polskich okrętów uległ do tego czasu pewnej korekcie; ORP Wicher miał pozostać i bronić z resztą jednostek polskiego wybrzeża. Dziś historycy spierają się, czy była to decyzja słuszna. 30 sierpnia około południa, dowódca floty kadm. Józef Unrug otrzymał (po zgodzie marsz. Edwarda Śmigłego-Rydza) sygnał nakazujący realizację operacji „Peking”. Unrug potwierdził go swoim rozkazem, który o 12:50 otrzymał dowódca Dywizjonu Kontrtorpedowców – kmdr por. Roman Stankiewicz. Po naradzie dowódców trzech niszczycieli (Błyskawicy, Groma i Burzy) okręty odcumowały o 14:15, odpływając z Portu Wojennego w Gdyni w stronę Helu, a gdy go minęły, skierowały się w stronę Bornholmu. Jako pierwsza w szyku torowym poruszała się Błyskawica, za nią Grom i na końcu Burza. Niemcy przechwycili sygnały świadczące o wymarszu polskiego zespołu i dlatego starali się go śledzić za pomocą samolotów i okrętów, nie ryzykując jednak incydentu przed planowanym terminem wybuchu wojny.

ORP Grom w doku stoczniowym

Po minięciu Rozewia niszczyciele skręciły na pewien czas na kurs północno-zachodni, gdy napotkano niemiecki okręt podwodny U 31 (typu VII A), a jego dowódca kpt. mar. Johannes Habekost wysłał meldunek o ruchu polskich okrętów. Następnie śledziły je samoloty Heinkel He 59 z 506. Dywizjonu Lotnictwa Obrony Wybrzeża. W drodze do Sundu napotykano niemieckie statki i one także informowały o pozycji naszych niszczycieli (z jednego z nich wykonano nawet ich fotografie). W nocy z 30 na 31 sierpnia polski dywizjon był śledzony przez trzy okręty 3. Dywizjonu 1. Flotylli Niszczycieli (Z 14 Friedrich Ihn, Z 15 Erich Steinbrinck i Z 16 Friedrich Eckoldt), które jednak zawróciły do Świnoujścia po osiągnięciu trawersu Bornholmu. Jednak około północy doszło do spotkania z krążownikiem lekkim Königsberg, niszczycielem Z 8 Bruno Heinemann oraz torpedowcami T 107 i T 111, które natrafiły na polskie okręty w odległości 3 Mm na południe od latarniowca Falsterborev. Niemcy jednak nie byli w stanie zatrzymać ich marszu, a 20 minut później krążownik z eskortą oddalił się. Kontakt ten nie był ostatnim, bo w Kattegacie niszczyciele zostały zauważone przez okręty podwodne U 5 i U 6 (typu II A). Z pierwszego z nich dostrzeżono polskie okręty o 7:40, z drugiego o 8:00. Meldunki z obu U-Bootów sprawiły, że 31 sierpnia około południa nad naszą trójką pojawiły się bombowce Dornier Do 17E z 306. Dywizjonu Obrony Wybrzeża. Samoloty wymieniały się (latając parami) z upływem godzin, a dowódca Dywizjonu Kontrtorpedowców zdecydował o radykalnych zmianach kursu – najpierw na północ, potem zmieniano kurs jeszcze parokrotnie, aby niemieckie maszyny zgubić. Udało się to wreszcie bliżej wieczora, gdy nad okrętami krążyła tylko jedna maszyna. Niszczyciele obrały wówczas kurs wiodący ku wybrzeżom szkockim. 1 września 1939 r. na polskich jednostkach o 9:25 odebrano komunikat radiowy o rozpoczęciu działań wojennych. Wczesnym popołudniem doszło do planowanego spotkania z brytyjskimi niszczycielami HMS Wanderer i HMS Wallace, które doprowadziły polski zespół na redę portu Leith. Błyskawica, Grom i Burza rzuciły tam kotwice o 17:37. W nocy z 1/2 września niszczyciele przeszły na redę Morgareta skąd po przystąpieniu w dniu 3 września Wlk. Brytanii i Francji do wojny okręty udały się do Rosyth. Tam “Grom” otrzymał brytyjski numer taktyczny “H 71”. Po pobraniu zapasów “Grom” wraz z “Burzą” i “Błyskawicą” wyszły 6 września w morze w swój pierwszy patrol bojowy przeciw okrętom podwodnym. Po bezskutecznym poszukiwaniu U -boota w rejonie Leith okręty udały się do Plymouth przez Morze Irlandzkie.

Następnego dnia w cieśninie Little Minch “Grom” wraz z pozostałymi niszczycielami przystąpił do ataku bombami głębinowymi na niemiecki okręt podwodny zrzucając około 30 bomb głębinowych nadając meldunek o prawdopodobnym zniszczeniu U – boota co jednak nie znajduje potwierdzenia. Kolejny atak przeprowadzono 10 września w rejonie Land’s End a po południu okręty zameldowały się w Plymouth. Wkrótce “Grom” skierowany został do eskorty dwóch konwoi w kanale La Manche. 29 września fala zmyła z pokładu bosmanmata Kalinowskiego przeprowadzone poszukiwania nie dały rezultatu. W październiku “Grom” przeszedł do stoczni w Plymouth celem poprawienia stateczności. Na okręcie zlikwidowano między innymi charakterystyczne kołpaki na kominach, ciężkie podesty reflektorów i część łodzi. Okręt odciążono o około 57 ton. Po remoncie “Grom” 22 października wraz z pozostałymi polskimi niszczycielami wyszedł na patrol p.o.p w rejon Irlandii po bezowocnych poszukiwaniach 26 pazdziernika Dyon zawinął do Belfastu a 29 października powrócił do Plymouth skąd udał się  do Harwich. Począwszy od listopada “Grom” wychodził w patrole w rejon Morza Północnego, których do końca marca 1940 roku odbył 18. Siódmego listopada “Grom” i “Błyskawica” w rejonie Ławicy Dogger zostały niespodziewanie zaatakowane nie celnie torpedami przez niemieckie samoloty Heinkel He-115. W między czasie pomiędzy 10 stycznia a 19 marca okręt przeszedł w Chattam remont.

Na początku kwietnia 1940 roku “Grom” został przebazowany do Rosyth a 4 kwietnia wyszedł w morze pod Skagerrak ale operację odwołano i dzień później “Grom” zawinął do Scapa Flow a by 7 kwietnia przejść na wody norweskie tam tez 9 kwietnia eskortował wraz z “Błyskawicą” i HMS “Tartar” norweski konwój HN 24 z Bergen do Firth of Forth. 17 kwietnia okręt uczestniczył w eskorcie ciężko uszkodzonego krążownika “Suffolk” do Scapa Flow. Cztery dni później “Grom” i “Błyskawica” udały się na wody norweskie a od 23 kwietnia działały w rejonie Narwiku ostrzeliwując brzegi fiordów zajęte przez Niemców próbując nie dopuścić do ich zaopatrywania. Rankiem 3 maja “Grom” został trafiony pociskami kalibru 88 mm, które trafiły w prawą burtę. Uszkodzony został kocioł nr 3 a właściwie jego armatura co spowodowało konieczność jego wyłączenia. Rankiem 4 maja okręt stał w bezruchu mając maszyny w pełnej gotowości wtedy około godz. 08.00 na niebie pojawiły się dwa niemieckie Heinkle He -111 a chwilę potem trzeci. Przeprowadził on atak bombowy na próbujący ruszyć niszczyciel. Jedna z bomb zrzucona z wysokości ok. 6000 m rozerwała poszycie prawej burty na wysokości kotłowni na długości 20 m a następna trafiła w wyrzutnię torped nr 2 powodując eksplozję głowic torpedowych. Śmiertelnie ranny okręt przechylił się na prawą burtę a następnie przełamał w pół i wciągu 3 minut zatonął w fiordzie Rombakken.  Wraz z okrętem zginęło 59 członków załogi.  Reszta załogi została wyratowana przez załogi znajdujących się w pobliżu brytyjskich okrętów i dostarczona na pancernik “Resolution”.

W porcie…

ORP „Grom” 3 maja wpłynął na wody Rombakenfjordu zmieniając uszkodzoną „Błyskawicę” – polskie okręty zwalczały ogniem dział niemieckie stanowiska w rejonie Narwiku. Artylerzyści „Groma” zniszczyli kilka stanowisk niemieckich, jednak w trakcie walki uszkodzony został w wyniku trafienia kocioł nr 3. Po odejściu, celem dokonania napraw, „Grom” powrócił na wody Rombakenfjordu, kontynuując walkę we współdziałaniu z okrętami brytyjskimi – zużyto ok. 500 sztuk amunicji do dział artylerii głównej. 4 maja 1940 roku, około 8:30 zaobserwowano w odległości 3-5 tysięcy metrów dwa niemieckie samoloty. Ogłoszono alarm przeciwlotniczy, padł, niestety spóźniony, rozkaz ruszenia naprzód i wykonania uniku. W tym samym czasie dostrzeżono trzeci bombowiec – Heinkel He-111, atakujący polski niszczyciel od strony słońca z wysokości ok. 5400 m. Z sześciu bomb trafiły dwie: jedna w okolicy śródokręcia na wysokości komina, druga w okolicy aparatów torpedowych. Spowodowały one rozdarcie poszycia prawej burty na długości około 20 m i eksplozję zbiorników sprężonego powietrza przy aparacie torpedowym. Okręt przechylił się na prawą burtę, przełamał na pół tuż za kominem i w ciągu 2-3 minut zatonął.

Grom – ostatnie chwile

Zginęło 59 członków załogi – w wyniku eksplozji, część została zablokowana w pomieszczeniach wewnątrz okrętu (nie mogli się wydostać przez zbyt wąskie bulaje), część w wodzie, w wyniku ostrzelania przez Niemców, kilku zmarło na skutek szoku termicznego po wydobyciu z lodowatej wody. Uratowano 154, w tym dowódcę okrętu i dowódcę Dywizjonu Niszczycieli, wśród uratowanych było 26 rannych. Dzięki poświęceniu oficera-mechanika, por. mar. Aleksego Krąkowskiego (awansowany pośmiertnie do stopnia kpt. mar.), który zbiegł do kotłowni, aby odstawić kotły, oraz niezidentyfikowanego torpedysty, który zabezpieczył bomby głębinowe, nie nastąpiły podwodne wybuchy zagrażające pływającym w wodzie rozbitkom. Z pomocą przybyły brytyjskie okręty – akcja ratunkowa trwała około 40 minut. Ocaleni członkowie załogi zostali, po urlopie odpoczynkowym, skierowani ponownie do służby – większość obsadziła przejęty francuski kontrtorpedowiec „Ouragan”.

Gdyby wojna zaczęła się 26 sierpnia 1939 r., jak pierwotnie w niemieckim dowództwie planowano, operacja „Peking” nie doszłaby do skutku, a Grom i pozostała para musiałby walczyć do chwili zatopienia na Wybrzeżu, bo przy ogromnej przewadze sił morskich i lotniczych Niemców doszłoby do tego. Na szczęście polityczne deklaracje Brytyjczyków i Francuzów z ostatniego tygodnia sierpnia, mówiące o udzieleniu zbrojnej pomocy Polsce w razie napaści na nią wojsk III Rzeszy, skłoniły Hitlera do przesunięcia terminu rozpoczęcia działań wojennych o kilka dni.

Co sądzisz o wpisie?

Kliknij gwiazdkę, aby ocenić

Średnia ocena 0 / 5. Liczba głosów 0

Bądź pierwszym, który oceni ten post

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Przewiń do góry