GDAŃSK
orl8

ORP Orzeł

0
(0)

Last Updated on 21 marca 2021 by kudlatyxp

ORP Orzeł – polski torpedowy okręt podwodny

ORP Orzeł – polski torpedowy okręt podwodny, jednostka wiodąca typu Orzeł, zwodowany 15 stycznia 1938 roku w holenderskiej stoczni De Schelde we Vlissingen.
Projekt okrętu został opracowany przy współudziale specjalistów polskiej Marynarki Wojennej, z wykorzystaniem niektórych rozwiązań konstrukcyjnych holenderskiej jednostki Hr. Ms. O.16. Okręt o długości całkowitej 84 metry i wyporności w zanurzeniu 1473 ton. Zanurzenie konstrukcyjne jednostki wynosiło 80 metrów, w praktyce jednak „Orzeł” zdolny był do bezpiecznego zanurzania na głębokość co najmniej 100 metrów. Konstrukcja oraz konwencjonalny układ napędowy (diesel-elektryczny) pozwalały jednostce na rozwijanie prędkości 19,44 węzła na powierzchni oraz 8,9 węzła w zanurzeniu. Podstawowe uzbrojenie okrętu stanowiło 20 torped wystrzeliwanych z 12 wyrzutni. Kadłub „Orła” był w całości spawany, zaś – jako novum – wszystkie płaszczyzny kontrolne jednostki sterowane były hydraulicznie. Budowę okrętu sfinansowano częściowo ze środków zgromadzonych w ramach społecznej zbiórki pieniędzy zorganizowanej m.in. przez Ligę Morską i Kolonialną oraz Fundację Łodzi Podwodnej.
2 lutego 1939 roku okręt został oficjalnie włączony do Marynarki Wojennej. W składzie Dywizjonu Okrętów Podwodnych, „Orzeł” wziął udział w początkowym okresie obrony Wybrzeża. Internowany w stolicy Estonii, zdołał zbiec. Pozbawiony map, do 7 października kontynuował patrol na Bałtyku, po czym przez cieśninę Sund przepłynął do Wielkiej Brytanii.

Orzeł

Operując z Wysp Brytyjskich, 8 kwietnia 1940 roku podczas patrolu na Morzu Północnym, zatopił transportowiec „Rio de Janeiro”, przewożący wojska niemieckie w ramach operacji Weserübung – informacja przekazana przez „Orła” była jednym z pierwszych sygnałów świadczących o niemieckiej inwazji na Norwegię. Z niewyjaśnionych do dziś przyczyn, ORP „Orzeł” zaginął wraz z całą załogą podczas patrolu na Morzu Północnym na przełomie maja i czerwca 1940 roku.
ORP „Orzeł” był innowacyjną w czasie budowy dwukadłubową jednostką podwodną o wyporności nawodnej 1100 ton i podwodnej 1 473,5 tony(1650 ton.) Podobnie jak najnowocześniejsze jednostki tego czasu, kadłub okrętu był w całości spawany, wszystkie zaś powierzchnie kontrolne jednostki, luki, zawory zbiorników balastowych, układ sterowania, stery zanurzenia i peryskopy sterowane były hydraulicznie, co stanowiło nowość w okresie przedwojennym. Mimo że w konstrukcji jednostki zastosowano niektóre rozwiązania konstrukcyjne holenderskiego typu O.16, na przykład obrotowe zewnętrzne aparaty torpedowe, okręt nie był jego pochodną. Od swego poprzednika odróżniał się m.in. całkowicie spawaną konstrukcją (O. 16 był spawany w 49%), innym układem wręg, kształtem kiosku, wielkością, znacznie też silniejszymi uzbrojeniem i siłownią okrętową, w odróżnieniu od O.16 „Orzeł” nie został też wyposażony w „chrapy”. Kadłub sztywny (ciśnieniowy) okrętu podzielony został na pięć wodoszczelnych sekcji, w celu zaś zapewnienia większej przestrzeni wewnątrz okrętu, wręgi kadłuba – na życzenie Marynarki Wojennej – umieszczono między kadłubem ciśnieniowym a kadłubem lekkim. ORP „Orzeł” dysponował hydrodynamicznie opływową linią kadłuba, z opływowym kioskiem oraz zrębem dziobu przystosowanym do przecinania sieci przeciwpodwodnych.

Orzeł w suchym doku

Całkowita długość kadłuba okrętu wynosiła 84 metry, przy maksymalnej szerokości 6,7 metra. Konstrukcja kadłuba oraz zastosowane do budowy kadłuba sztywnego blachy ze stali o wysokiej ciągliwości o grubości 14 mm oraz 16 mm przy kiosku, zgodnie z założeniami konstrukcyjnymi zapewniały bezpieczne zanurzanie jednostki na głębokość testową 80 metrów. Jakkolwiek nie jest współcześnie znany założony wymaganiami Marynarki Wojennej i projektami okrętu współczynnik marginesu bezpieczeństwa, wiadomo jednak, że w trakcie przeprowadzonych w listopadzie 1938 roku testów okrętu, ORP „Orzeł” bezpiecznie wypłynął na powierzchnię z głębokości 100 metrów, a więc współczynnik marginesu bezpieczeństwa wynosił co najmniej 1,25[g][h]. Układ zbiorników balastowych i trymujących, pozwalał okrętowi na zanurzenie do głębokości peryskopowej w ciągu 50 sekund, mimo że w myśl specyfikacji zamówienia okręt powinien być zdolny do zanurzenia w czasie 45 sekund. Wiele ówczesnych okrętów dysponowało krótszym od „Orła” czasem całkowitego zanurzenia, jednak nie był to czas nadzwyczajnie długi wśród ówczesnych okrętów.
Podstawę układów energetycznego i napędowego okrętu stanowiły dwa silniki elektryczne na prąd stały o napięciu do 180V o mocy wyjściowej 550 KM każdy, szwajcarskiej firmy Brown Boveri. Każda z jednostek elektrycznych zasilana była energią elektryczną ze 100 ogniw akumulatorowych, które ładowane były przez dwa generatory w postaci sześciocylindrowych silników Diesla Sulzer 6QD42 o mocy 2370 KM każdy. Zbiorniki paliwa okrętu pozwalały na zabranie 67,5 tony paliwa, natomiast przy wykorzystaniu zbiorników balastowych okręt mógł zabrać 123,5 tony oleju napędowego. Napęd przenoszony był na dwie śruby za pośrednictwem dwóch wałów z przekładniami. Taka architektura okrętu i układ napędowy zgodnie ze specyfikacją i zamówieniem zapewniać miały maksymalną prędkość nawodną 20 węzłów, 9 węzłów pod wodą, oraz zasięg 7000 mil morskich przy 10 węzłach prędkości nawodnej i 100 mil morskich pod wodą przy prędkości 5 węzłów. Podczas testów na mili pomiarowej w listopadzie 1938 roku, stwierdzono jednak, że okręt nie jest w stanie osiągnąć prędkości większej niż 19,44 węzła.

Orzeł przy nabrzeżu

Wyposażenie optyczne jednostki stanowiły dwa peryskopy Zeissa, na kiosku okrętu znajdował się także reflektor okrętowy, antena radionamiernika i maszt antenowy. W tylnej części kiosku, na zawiesiu na krawędzi spływu osłony, umieszczony był dzwon okrętowy. Nazwa okrętu wypisana była literami wykonanymi z brązu na kiosku (w trakcie operacji bojowych litery były zamalowywane lub wręcz usuwane). Okręt wyposażony był w dziobową i rufową boję ratunkową z nazwą okrętu, systemem sygnalizacji świetlnej i łączności.

Uzbrojenie

Podstawowym uzbrojeniem „Orła” były torpedy. Do ich wystrzeliwania przeznaczone były po cztery stałe wyrzutnie torpedowe na dziobie i rufie jednostki, a także – wzorem holenderskiego O.16 – cztery obrotowe wyrzutnie w międzypokładziu śródokręcia, po dwie przed i za kioskiem. Wszystkie wyrzutnie miały średnicę 550 mm, jednak w celu umożliwienia korzystania z torped brytyjskich, dysponowały wkładkami zmniejszającymi kaliber do 533 mm. Każda z nich dysponowała aparatem strzału dyskretnego ŁŚ, zapobiegającym tworzeniu się pęcherzy powietrza, które wydostając się po strzale na powierzchnię wody zdradzałyby pozycję okrętu. Okręt mógł przenosić 20 sztuk torped, dwanaście torped przenoszonych było bezpośrednio w wyrzutniach, osiem zaś jako zapas w rakach. W okresie przedwojennym były to francuskie torpedy wz. 1924V kalibru 550 mm[24] oraz brytyjskie torpedy wz. AB o średnicy 533 mm.

Marynarz z Orła

Torpeda wz. 1924V miała długość 6630 milimetrów oraz 550 milimetrów średnicy, jej masa całkowita wynosiła zaś 1490 kilogramów, głowica bojowa zawierała 310 kilogramów trotylu. Przy prędkości maksymalnej 44 węzłów zasięg torpedy wynosił 4 km, przy prędkości 35 węzłów – 8 km. Wyposażona była w zapalnik uderzeniowy. Według niektórych publikacji jednak, przy tym samym ciężarze całkowitym, torpeda wz. 1924V miała 8280 milimetrów długości. Torpedy typu Whitehead AB miały 533 milimetry średnicy, długość 7488 milimetrów oraz masę 1730 kilogramów. Ładunek wybuchowy stożkowej głowicy torpedy stanowiło 300 kilogramów TNT. Głowica torpedy w przedniej części zaopatrzona była w dwa zderzaki inercyjne i zapalniki. Zasięg torpedy wynosił 4000 metrów przy prędkości maksymalnej 45 węzłów, oraz 8000 metrów przy prędkości 35 węzłów.

„Orzeł” wyposażony był również w uzbrojenie artyleryjskie. Stanowiło je:

Armata Bofors wzór 36 L/40 kalibru 105 milimetrów, osłonięta przylegającą do kiosku – i obracającą się wraz z działem – opływową maską. Zapas amunicji do armaty w warunkach bojowych wynosił 125 sztuk, konstrukcja zaś armaty pozwalała na oddanie 12 do 15 strzałów w ciągu minuty.

Dwa sprzężone działka przeciwlotnicze kalibru 40 milimetrów Bofors 1937 wzór 36 L/60, chowane w wodoszczelnej studni umieszczonej w zabudowie kiosku. Od działka plot. stosowanego na okrętach nawodnych Bofors 1936 wz. 36 (oznaczenia zacytowane z tabliczek znamionowych dział) różniły się brakiem chłodzenia wodnego, gdyż były chłodzone powietrzem, brakiem stabilizacji poprzecznej i podstawą składaną na czas chowania działa w studzience. Masa działa jest dyskusyjna podawane jest 2100 kg i 3500 kg, lecz ta druga wydaje się bliższa prawdy. Szybkostrzelność pojedynczego działa wynosiła 120 pocisków na minutę[69]. W razie konieczności użycia, działka wysuwane były hydraulicznie ze studni wraz z obsługą. Zapas amunicji wynosił 1200 sztuk. Podawane od lat w publikacjach informacje, że lufy dział na okrętach podwodnych były krótsze (L/43) okazał się nieprawdziwe. Dla wyjaśnienia: mimo że działa morskie oznaczone były przez Boforsa jako L/60, długość ich luf wynosiła 56 kalibrów.

ORP Orzeł

Dodatkowo, zgodnie z planami, „Orzeł” miał być wyposażony w podwójny wielkokalibrowy karabin maszynowy Hotchkiss wzór 30 kalibru 13,2 milimetra, o masie (wraz z podstawą) 350 kilogramów. Jednak przy opisach faktycznej charakterystyki taktycznej okrętu nie jest on wymieniany. Według niektórych źródeł „Orzeł” wyposażony był w dwa karabiny maszynowe. Podczas stacjonowania w Wielkiej Brytanii okręt, którego armaty pozbawione były zamków usuniętych przez Estończyków, został wyposażony w karabiny Lewis kalibru 7,7 milimetra, umieszczone na podstawach po przeciwległych stronach na pokładzie bojowym zabudowy kiosku.

Historia najsłynniejszego okrętu podwodnego w historii Rzeczpospolitej to zarówno świetny materiał na nowoczesny serial jak i wojenna historia Polski opowiedziana w miniaturze. Jest w niej entuzjazm społecznej zbiórki, za którą kupiono nowoczesny okręt, są tragizm września oraz heroizm kolejnych lat zmagań z Niemcami, jest też tragiczny koniec.

Zacznijmy jednak od wyjątkowego początku okrętu. Jeśli myślicie, że czas obywatelskich zrzutek powstał w epoce internetu, to jesteście w błędzie. „Orła”, który wszedł do służby równo 80 lat temu – 10 lutego 1939 r. sfinansowano ze składek społecznych, dobrowolnie przekazywanych na Fundusz Obrony Morskiej. Zbudowany w holenderskiej stoczni De Schelde okręt był wówczas jedną z najnowocześniejszych jednostek podwodnych na świecie – większą, szybszą i mogącą zejsc pod wodę głębiej niż budowane w tym samym czasie U-booty. We wrześniu 1939 r. Orzeł, najlepszy z pięciu okrętów podwodnych, którymi w tym czasie dysponowała Polska (bliźniaczy Sęp był jeszcze nowszy ,z nieprzeszkoloną załogą i jeszcze nie nadawał się do zadań czasu wojny, z kolei okręty Wilk, Żbik i Ryś były słabsze i niedomagały technicznie) patrolował region Zatoki Gdańskiej. Tyle, że walka nawet dla technicznie bardzo dobrego Orła była ekstremalnie trudna. Z jednej strony ze względu na pnaująca w powietrzu niemiecką Luftwaffe, z drugiej ze względu na chorobę (lub jej symulowanie) dowódcy – komandora podporucznika Henryka Kłoczkowskiego. (W 1942 r. dotrze on do Londynu, gdzie zostanie karnie zdegradowany). Orzeł w połowie września udał się do portu w Tallinie, dowódcą zaopiekowano się w tamtejszym szpitalu. W tym samym czasie Estończycy wbrew prawu międzynarodowemu usiłowali internować okręt. Skonfiskowali część broni i mapy. Jednak okrętowi, którego dowództwo objął kpt. Jan Grudziński udało się wyjść z portu. Polacy porwali wówczas dwóch estońskich strażników, których z czasem odesłali do domu w łodzi ratunkowej, wyposażając w sporą sumę pieniędzy i prowiant. – Jak wracać to jedynie pierwszą klasą – tłumaczyli uwalnianym jeńcom.

Kiosk Orła

Jednak gdy w połowie października na orle kończyło się paliwo nawigator Orła z pamięci narysował mapę cieśnin duńskich. Dzięki nim okręt, na który polowała spora cześć niemieckiej floty przedarł się do Wielkiej Brytanii i został włączony do jednej z podwodnych eskadr Royal Navy. (Był najnowocześniejszym okrętem swojej flotylli). Z Wysp dowodzeni przez Grudzińskiego marynarze wyruszali na kilka bojowych patroli. W kwietniu 1940 r. Polacy wypatrzyli i zatopili niemiecki transportowiec Rio de Janeiro, który wiózł żołnierzy, za kilka godzin mających zaatakować Norwegię. Polacy powiadomili Brytyjczyków o swoim odkryciu. Zatopienie transportowca miało jeszcze jeden wymiar. Było jednym z ostatnich dokonanych z poszanowaniem konwencji. Orzeł przed posłaniem torped wynurzył się, dał przeciwnikom czas na ewakuację. W dobie nieograniczonej wojny podwodnej było to zachowanie tyleż rycerskie co archaiczne. Inna rzecz, że Niemcy próbowali wykorzystać ten moment słabości i ściągając swoje lotnictwo.
Niestety kolejny bojowy rejs Orła był jego ostatnim. Do dziś nie wiadomo, z jakiego powodu zatonął. Pojawiały się hipotezy o zbombardowaniu przez niemiecki samolot, omyłkowym zatopieniu przez holenderski okręt podwodny, wpłynięciu przez Polaków na pole minowe. Historia okrętu nie dają spokoju kilku pokoleniom entuzjastów historii. W ostatnich latach kilka ekip wyruszało na poszukiwania wraku, ale żadnej ekspedycji poszukiwawczej nie udało się go odnaleźć.

Zatopienie Rio de Janeiro

Gdy internowani w Estonii marynarze Orła składali flagę, dowodzący okrętem kapitan Jan Grudziński wydał krótki rozkaz: “Zabezpieczyć, będzie potrzebne”. Polacy kochają symbole. A „Orzeł” to jeden z największych.

Co sądzisz o wpisie?

Kliknij gwiazdkę, aby ocenić

Średnia ocena 0 / 5. Liczba głosów 0

Bądź pierwszym, który oceni ten post

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Przewiń do góry